Uciekinier
Główny bohater "Uciekiniera", Ben Richards, jest jednym z obywateli Co-Op City, miasta którego "dominującym zapachem wspaniałego roku 2025 była dusząca woń rozkładu. Jak większość ludzi jest w trudnej sytuacji, bez pracy, ale za to z chorą na zapalenie płuc 18-miesięczną córką. Elita wysysająca z reszty co się da, utrzymuje biedotę w ryzach posługując się starymi sprawdzonymi metodami: propagandą i igrzyskami, których areną jest telewizja Free Vee i Korporacja Gier. Od własnego podłego życia można się oderwać tylko patrząc na kogoś kto upadla się bardziej. Ludzie chcą krwi, a tę zapewnią teleturnieje takie jak "Prześcignąć krokodyla" czy "Karuzela dolarowa", ale najpopularniejszym jest "Uciekinier".
Zasady gry są proste: Ben będzie uciekał przed Łowcami, a za każdą godzinę dostanie 100 Nowych Dolarów, za każdego zabitego Łowcę lub funkcjonariusza dodatkową stówę. Jeśli przeżyje 30 dni, wygra wolność i miliard w nowej walucie. Ale w sześcioletniej historii programu nikomu nie udało się przeżyć dłużej niż tydzień. Uciekając przed Łowcami, Ben uczy się czegoś o sobie i ludziach, których spotyka. Początkowo jest taki, jakim stworzyło go środowisko, w którym żyje. Zdystansowany, bez współczucia, trochę egoistyczny. Potem spotyka ludzi, którzy pomimo ryzyka narażają się dla niego, dają mu schronienie i demaskują kłamstwa głoszone przez Free Vee i sam zaczyna bardziej zwracać uwagę na to, co dzieje się za zasłoną kłamstw.

się Richard Bachman. "Uciekinier" jest doskonałym czytadłem.
Zagłębiając się w mroczny świat rządzony brutalną rozrywką reżyserowaną przez potężny Koncern zadajemy sobie pytanie ile z tego fikcyjnego świata jest w tym naszym - realnym. Czy niczym obywatele Co-Op City, chłoniemy tanią rozrywkę i informacyjną papkę zamiast szukać prawdy o świecie? Szybka akcja i zgrabna narracja nie dają się oderwać od książki. Pisząc o "Uciekinierze" nie można pominąć filmu z 1987 roku pod tym samym tytułem, w którym w rolę Richardsa wcielił się Arnold Schwarzenegger. Chciałbym wszystkich uspokoić i wyraźnie zaznaczyć, że film i książka maja niewiele wspólnego, a właściwie to film wywraca powieść do góry nogami.
Recenzja ukazała się w Grabarz Polski #22