Mroczna Wieża I: Roland
"Mroczna Wieża" narodziła się na początku lat 70 tych XX wieku w głowie młodego studenta literatury Uniwersytetu Maine. "Człowiek w czerni uciekał przez pustynię a rewolwerowiec podążał w ślad za nim", to pierwsze słowa, które zostały przelane na znaleziony w uniwersyteckiej bibliotece, zielonkawy papier wcześniej przeznaczony do wyrzucenia ze względu na to, że nie nadawał się do pisania. King oszczędzający na wszystkim przejął znaleziony materiał i wykorzystał go najlepiej jak mógł.
Pierwsza historia ostatniego z Rewolwerowców, który w świecie "który poszedł na przód", ściga tajemniczego Człowieka w czerni ukazała się po raz pierwszy niemal 10 lat później w postaci pięciu opowiadań. W październiku 1978 roku w "Fantasy & Science Fiction Magazine" ukazało się pierwsze z nich "The Gunslinger" ("Rewolwerowiec"). W tamtym czasie Stephen King miał już na koncie kilka bestsellerów z gatunku horroru, ale to właśnie ta pierwsza opowieść o świecie Rolanda Deschain'a okazała się wstępem do jego magnum opus. Jako główną inspiracje autor podaje wiersz Roberta Browninga "Sir Roland pod Mroczną Wieżą stanął", a we wstępie do wersji poprawionej z 2003 roku wskazuje także inne inspiracje z popkultury takie jak "Władca Pierścieni" Tolkiena, legendy arturiańskie, "Siedmiu Samurajów" Kurosawy czy postać Człowieka-bez-imienia ze spaghetti westernu Sergio Leone "Dobry, zły i brzydki" w którego wcielał się Clint Eastwood. Mając świadomość tej ostatniej inspiracji i czytając pierwsze przygody Rolanda nie sposób wyobrażać go sobie z twarzą legendy westernu, a co ciekawe w pierwszej oryginalnie opublikowanej części nie padło nawet imię Rewolwerowca, co tym bardziej podkreśla znaczenie tej inspiracji.
Kolejne cztery historie, wchodzące w skład pierwszej książki, odsłaniające pościg Rolanda przez pustynię ukazały się w kolejnych latach w tym samym magazynie (kwiecień 1980, luty, lipiec i listopad 1981). W całości po raz pierwszy książka ukazała się w 1982 roku nakładem niszowego, mało znanego wydawnictwa Donald M. Grant w nakładzie zaledwie 10.000 egzemplarzy (wydane w tym samym roku "Cztery pory roku" miały nakład 200.000 egzemplarzy). Już wtedy King planował zamknięcie historii Rolanda w 35 opowiadaniach (co zostało zinterpretowane jako siedem tomów).
Roland jest mieszkańcem świata, który się rozsypuje, a jego mieszkańcy, proces ten, określają jako "pójście naprzód", ale de facto jest to cofnięcie w rozwoju. Świat Mrocznej Wieży zbliżony jest do znanego nam z westernów, ale pełnego pozostałości dawnej kultury i technologii, ruin budynków, których przeznaczenia nikt nie pamięta, wraków zaawansowanych technicznie maszyn, których obsługi nikt nie zna, a które czasem działają. Kiedy w oazie na pustyni Roland natrafia na działająca pompę jest zaskoczony, że jeszcze działa. Kiedy przemierza mroczne tunele kolejowe i trafia na ruiny stacji kolejowej, z zaciekawieniem próbuje odgadnąć przeznaczenie kolejnym mijanych urządzeń.
Nasz bohater jest sierotą, i nie chodzi tu tylko o fakt, że jego rodzice zginęli wiele lat wcześniej, ale też o fakt, że jest osierocony przez swój świat, którego upadku jest świadkiem. Bohaterami większości powieści Kina są zwykli ludzie postawieni w niezwykłych okolicznościach. Chociaż o rolandzie można powiedzieć wiele - to na pewno nie to, że jest zwykłym człowiekiem. Roland nie jest przedstawiony jako nieskazitelny bohater walczący w obronie niewinnych ze złymi mocami. Poznając go mamy wrażenie, że jest smutny, zgorzkniały, ale też niezłomny, niesamowicie zdeterminowany i pełen wad. Roland jest człowiekiem, który dla osiągnięcia celu zrobi wszystko, bo nie ma już do czego wracać. Jego misją jest schwytanie Waltera (Człowieka w czerni), który miał swój wkład w upadku rodzinnego królestwa Rolanda - Gilead, ale nie chodzi mu tylko o zemstę i ukaranie zdrajcy. Głównym zadaniem Rolanda jest zdobycie informacji o tajemniczej Mrocznej Wieży, która jest centrum wszechrzeczy podtrzymującym wszechświat (a właściwie całe multiwersum), a Walter jest tylko narzędziem, krótkim przystankiem na drodze ku przeznaczeniu. Podczas swojego pościgu za czarownikiem, Roland spotyka dwie postacie, Allie i Jake'a, dla których konsekwencją znajomości Rolanda jest utrata życia. Pomimo to nie mamy wątpliwości, że to on jest "tym dobrym".
Pierwsza, oryginalna, wersja książki w kwestii ślepej determinacji Rolanda, jest dość jednoznaczna i o ile może nam być żal Rewolwerowca, który stracił wszystko co kochał, to jednak jego czyny nie do końca budzą sympatię. W 2003 roku, wraz z wydaniem ostatniego tomu sagi, King zdecydował się na wprowadzenie poprawek, które ujednolicały obraz świata Rolanda i łagodziły coniektóre jego kontrowersyjne występki. Część z tych zmian miała na celu ugłaskanie go, a mam tu głównie na myśli finał relacji Rolanda ze wspomnianą już Allie.
W pierwotnej wersji, gdy mieszkańcy Tull (zwanego pierwotnie Miastem Farsona - co też zostało zmienione) stają przeciwko Rolandowi, biorą Allie jako zakładniczkę posługując się nią jako żywą tarczą, a ona sama błaga Rolanda, aby nie strzelał. Pomimo to zabija zarówno ją jak i ukrywających się za nią atakujących go mieszkańców.
W przepisanej wersji, Allie została doprowadzona do obłędu przez Waltera, który wcześniej odwiedził Tull i zmuszona do zaatakowania Rolanda ze wściekłym tłumem. Podczas mimowolnego ataku, w ostatnich przebłyskach świadomości, błaga go aby skrócił jej cierpienia.
Nie są to jedyne zmiany, jednak z perspektywy sumienia Rolanda jest to jedna z najważniejszych według mnie modyfikacji (obok połączenia postaci czarowników Martena Broadcloaka i Waltera). Pozostałe modyfikacje mają na celu jedynie ujednolicenie świata i historii opisanych w pierwszym tomie w stosunku do wydarzeń z kolejnych części (wspomnienia Algul Siento i Taheen'ów, definitywne uśmiercenie Corta, zmiany nazw własnych i wiele innych). Ponadto King starał się "zatrzeć" rozdzielność historii, tak aby bliżej było im do jednej całości, a nie oddzielnych opowiadań. (King wprowadził też kilka elementów, które przy pierwszym czytaniu z pewnością umkną jako mało istotne, ale nabiorą większego sensu przy kolejnych tomach - nie będę tutaj ich wymieniał, aby nie uprzedzać faktów, ale wspomnę je przy okazji kolejnych recenzji.)
Po starciu w Tull, Roland na swojej drodze spotyka zagubionego chłopca, w którym rozpoznaje pułapkę zastawioną przez Człowieka w czerni. "Nie dopuszczaj go do swojego serca" powtarza sobie, a pomimo to przygarnia go i zabiera ze sobą. Od tej pory, przez długi czas, wisi nad nim widmo świadomości, że aby osiągnąć swój cel, być może będzie musiał poświęcić chłopca, którego zaczyna traktować niczym syna. I ta właśnie relacja jest najważniejsza w całej opowieści, jest jej centralną częścią. Nawet w momencie gdy Roland osiąga już pierwszy etap swej długiej podróży i spotyka Człowieka w czerni, wspomnienie umierającego chłopca nie daje mu spokoju (i jakże istotne są ostatnie słowa chłopca: "Idź więc, są inne światy niż ten"). Dramatyzm postaci Rolanda, który poświęcając dziecko zdaje sobie sprawę, że dla ukończenia misji poświęcił wcześniej swoich przyjaciół z młodości, teraz Jake'a, a w przyszłości być może będzie musiał poświęcić kolejne życia łącznie ze swoim, osiąga punkt kulminacyjny w kartach tarota odkrywanych przez czarownika, a odsłaniających jego przyszłość.
Z perspektywy czasu można powiedzieć, że "Mroczna Wieża" jest eksperymentem, który ostatecznie poszedł w innym kierunku niż King zakładał. Czy to źle? Niekoniecznie, a śmiem twierdzić, że to właśnie zaleta. Książka jest wstępem do niezwykłej przygody. Sam fakt, że na początku lat 80-tych autor planował rozwijanie sagi w formie zamkniętych opowiadań, a skończył na formacie obszernych powieści pokazuje, że zadanie ewoluowało wraz z mijającym czasem.
"Mroczna Wieża I: Roland" bez wątpienia jest jedną z najważniejszych książek w bibliografii Kinga. Ze wszystkimi swoimi słabościami doskonale obrazuje warsztat młodego pisarza z czasów gdy powstawały opowiadania takie jak "Cmentarna szychta", "Maglownica" czy "Szklana podłoga" i to właśnie one stały się podstawą jego sukcesu.
Znane są liczne głosy krytykujące książkę jako niespójną, słabą warsztatowo i strukturalnie - jednak nie zapominajmy, że czytając ją niemal 40 lat po powstaniu pierwszego akapitu traktujemy ją jako powieść, a nie jako opowiadania (sam mówię o niej "książka" a nie "zbiór opowiadań"),. Z pewnością ilość zasygnalizowanych w niej wątków i motywów może początkowo przytłaczać, a ciągłe nawiązania do rewolwerów, rewolwerowców sprawia wrażenie wstawionych na siłę, jednak intencją i przyczyną tego jest zamierzony już na początkowym etapie twórczym epicki rozmach.
Pomimo swoich słabości książka jest świetną przygodą i doskonale wprowadza nas w świat Wieży i jest elementarnym składnikiem uniwersum stworzonego przez Kinga podczas kilkudziesięciu lat swojej kariery pisarskiej.